Czyli dlaczego nie kartkuję podręcznika strona po stronie, a wykorzystuję materiały autentyczne.
Na pewno nie raz z brakiem zaangażowania robiliście kolejne ćwiczenie, a następnie kolejny podpunkt w ćwiczeniu i tak do znudzenia…Basta! Przecież to jest bezcelowe. Chyba najszybszym sposobem do zniechęcenia ucznia jest monotonność zajęć i sztuczność dialogów, które nijak mają się z rzeczywistością. Niestety tak wygląda bardzo często program, który serwuje się dzieciom w szkołach. My, rodzice pamiętamy również tego typu lekcje z naszych lat szkolnych. Kochani, całe szczęście edukacja idzie również do przodu (lub powinna) i mamy nowoczesne metody nauczania, które na pewno nie przypominają tradycyjnego schematu, który sprawiał, że lekcje angielskiego były po prostu nudne. Co więcej, czasami nauczyciele używają podręczników ze starszych lat, których słownictwo już jest po prostu przestarzałe i na pewno nie będziemy mieć potrzeby go użyć. Dlaczego by nie uczyć angielskiego funkcjonalnego, dzięki któremu zamówię kawę czy herbatę w restauracji stosując uprzejmą formułę, a następnie zmodyfikuję i użyję struktur, które według mnie są przydatne? Otóż można, ale niekoniecznie z podręcznikiem. To zupełnie zrozumiałe, że lekcje podczas, których uczymy się utartych zwrotów bez umiejętności wykorzystania ich później w realnym życiu są po prostu stratą czasu, energii i pieniędzy. Dlatego stosując materiały autentyczne skupiamy się na dialogach, które rzeczywiście mogłyby mieć miejsce w naszej pracy czy podczas podróży. Stosując je, modyfikujemy tak, aby wiedzieć w jaki sposób zmienić zdanie by otrzymać wymaganą informację. W efekcie z satysfakcją odkrywamy, że będąc za granicą small talk z nieznajomym nie sprawia nam takiej trudności, gdyż już gdzieś słyszeliśmy te struktury, słowa czy też powiedzenia. Nie będzie dla nikogo zaskoczeniem, że rozmowa z native speakerem nie wygląda podręcznikowo. Nasuwa się aspekt wymowy, słownictwa i nagle cały program edukacyjny ze szkoły wydaje się niewystarczający. Dlaczego więc w szkołach wciąż uczy się tych wyidealizowanych dialogów i „listeningów”? Nie wiem. Wiem natomiast, że ja chcę uczyć inaczej, tak żeby mówiąc w języku obcym za granicą nie było tej ogromnej przepaści pomiędzy materiałem prezentowanym podczas lekcji. Jaki jest więc klucz aby chodząc na zajęcia z języka obcego zminimalizować ryzyko pomyłek w prawdziwym życiu? Nic prostszego, wystarczy na bieżąco aktualizować swój materiał i wybiórczo obchodzić się z podręcznikiem – nie traktować go jako biblii nauczania:) Takie nauczanie powinno już odejść do lamusa.
Przykłady z lekcji:
Niezależnie od poziomu językowego w szkole So to speak wykorzystuje się filmiki, które w odpowiednim opracowaniu w zależności od kreatywnej wizji lektora wzbogacają nasze słownictwo o nowe słowa, struktury, idiomy.
Poziomy podstawowe,
Przykładowo, biorąc temat restauracji korzystamy z autentycznego menu. Uczniowie uczą się nie tylko nazw potraw, jak je interpretować czy też grupować na dania dla wegan/wegetarian/mięsożernych, ale też odgrywają role plays, w których naprzemiennie zamawiają jedzenie jako klient bądź odbierają zamówienie jako kelner. Nic prostszego, a jak przydatnego w życiu codziennym.
Poziomy średnio-zaawansowane,
Na tym poziome zaawansowania pilnujemy, aby uczeń miał możliwość poznania różnych akcentów, mowy potocznej i jak najlepiej osłuchał się z językiem. Jako uzupełnienie do lekcji przedstawiamy wywiad/ film z Youtube. Bazując na nim zadajemy uczniowi pytania ogólne i szczegółowe. Na początku na pewno jest trudno, gdyż tak jak my rozmawiamy w języku matczynym szybko, czasem niewyraźnie i z akcentem, tak samo native speaker skupia się na przekazie raczej niż na wymowie. Z czasem, opierając się na wielu próbach, skonfrontowani z realnym językiem, zdajemy sobie sprawę, że ten „bełkot” nabiera formy:) i na tym polega efektowne nauczanie.
Poziomy zaawansowane,
Na tym poziome językowym jest już szerokie pole do popisu. Dobieramy materiały dopasowane tematycznie do zainteresowań ucznia opierając się o badania naukowe, najnowsze technologie itd. W oparciu o filmiki uczymy się idiomów, wykorzystujemy zaawansowane struktury gramatyczne, temat niczym rzeka płynie.
Co najważniejsze stosując materiały autentyczne uczymy skupiania się na kontekście wypowiedzi, rozumienia ogólnego z wykorzystaniem słów kluczowych. Umiejętność wyłapywania najważniejszych informacji i przetwarzania ich jest również tutaj ćwiczona.
Przekonany?
Według nas nauczanie bazujące na materiałach autentycznych wygrywa z standardowym podręcznikowym trybem przekazywania wiedzy. Nie dość, że mamy do czynienia z „żywym” językiem, do tego dochodzi często element zaskoczenia. Nigdy nie wiemy, co lektor przygotuje na nasze kolejne zajęcia. Wiemy natomiast, że na pewno będzie to „na czasie”, a i również bardzo często będzie związane z czynnikiem kulturowym, który ma ogromny wpływ na cały proces nauki.
Pomimo tytułu postu, nie jesteśmy totalnym przeciwnikiem podręczników. Oczywiście ma on szereg zalet, takich jak systematyzowanie wiedzy czy poczucie posuwania kursu na przód. Jednak nie powinien być on jedynym narzędziem używanym podczas zajęć.
Mam nadzieję, że powyższy wpis rozjaśnił Wam na czym polega wykorzystywanie materiałów autentycznych w szkole So to speak, jeśli macie jakieś pytania, zachęcam do kontaktu, z przyjemnością na wszystkie odpowiem.
Patrycja Garstka,
Właściciel szkoły So to speak